Podczas gdy świat pędzi za karierą i dobrobytem, ona namawia do zatrzymania się. Pragnie, by każdy umiał i chciał zajrzeć w głąb siebie i zastanowił się nad swoim szczęściem, a może nieszczęściem. Naprowadza na pytania, daje przestrzeń na różne odpowiedzi i celebruje emocje. A to wszystko dzieje się w niezwykle magicznych kręgach dla kobiet, które, choć różnią się, trafiają do nich z tych samych powodów, chcą życia w lekkości. Z Martą Skrok rozmawia Katarzyna Dziubałka.
Zanim zaczęłaś żyć w lekkości to…?
Kręciłam się wokół własnej osi i szukałam swojego miejsca. Zaczynałam różne projekty, pomysły, jednak zawsze kończyło się podobnie, że zapał gasł i ciągle to nie było to. Moja wizja życia w lekkości powstała jakiś czas. Był to proces, burza mózgu, praca nad nazwą, wiele warsztatów, spotkań z coachami, rozmów z mentorami. Finalnie wiem, że to jest właśnie moja misja i wizja mojego życia oraz inspiracji dla innych ludzi, którzy są gotowi i otwarci na transformację i zmianę.
Później zdecydowałaś się na dołączenie do Szkoły Liderek. Co w niej najbardziej Cię zaskoczyło? Co odkryłaś uczestnicząc w zajęciach?
Cały czas jestem na etapie poszukiwania swojej ścieżki, teraz wiem, że jestem już na dobrej drodze. Gdy w 2018 r. przystąpiłam do Szkoły liderek, czułam, że moja praca na etacie wśród liczb i mężczyzn mnie uwiera. Czułam również, że potrzebuję rozwoju osobistego, ale nie szkoleń w firmie, które są stricte dopasowane do zawodu. Po pierwszym zjeździe miałam wrażenie, że moja głowa parowała. Trudno opisać ten stan. Miałam mnóstwo pytań do siebie samej. Odkryłam to, co zawsze było nieuświadomione, a jednak proste. Nikt o tym nie mówił na żadnych studiach, szkoleniach. Było to swoiste katharsis i pewnego rodzaju narodziny nowej mnie. Po pierwszych zajęciach miałam sen, który pamiętam do tej pory: zobaczyłam wielki napis i usłyszałam głos: MASZ WIELKĄ MOC. W Szkole Liderek przede wszystkim odkryłam swoje talenty, umiejętności, które nie wydawały mi się niczym szczególnym. Zobaczyłam, że każda z nas ma inne talenty i zainteresowania. Nabrałam pewności siebie, poznałam mnóstwo fajnych osób, inspirujących mentorów. Wspominam ten czas bardzo miło.
Z przyjemnością można zauważyć, że w ostatnim czasie w Polsce przestajemy być dla siebie krytyczne i zazdrosne, a coraz powszechniejsza jest solidarność, wsparcie i zrozumienie wśród kobiet. Potwierdzają to Twoje kręgi kobiecości. Co dzieje się na takich spotkaniach?
Tak, kobiece spotkania, gdzie kobiety się wspierają, słuchają z uważnością, nie oceniają, dają nam wielką moc i siłę. Sama uczestniczę cały czas w różnych kręgach, obserwuję kobiety i jest to za każdym razem niezwykle wzruszające. Bardzo się cieszę, że coraz więcej jest akcji ogólnopolskich i międzynarodowych, gdzie kobiety nie rywalizują ze sobą, a czerpią energię ze współpracy i współodczuwania. Interesuje mnie powrót do korzeni, do plemienia. Budowanie pewnego rodzaju wioski, gdzie każdy ma swoje miejsce w kręgu, taka wspólnota kobiet i mężczyzn.
Każdy krąg jest inny, jest inna energia, zależy to zawsze od uczestniczek. Doświadczamy wtedy wielu emocji, poczucia uwolnienia się. Jest to czas spojrzenia w głąb siebie, świadomego oddechu. Słuchamy siebie i innych, medytujemy, pracujemy nad ciałem.
Co według Ciebie oznacza kobiecość?
Kobiecość to nasza siła i moc. Uważam, że kobiety za bardzo wchodzą w męskie role, za dużo na siebie biorą. Zakładamy spodnie, zabieramy w ten sposób mężczyznom ich siłę i atrakcyjność. Dla mnie kobieca energia jest piękna i jej moc tkwi w delikatności, miękkości, cieple, czułości, miłości, a także emocjonalności, wrażliwości, czasem drażliwości. Kobiecość to nasza miednica i kundalini (energia życiowa). Kiedy nosimy sukienki, spódnice zaczynamy się inaczej zachowywać (zwróćcie na to uwagę) mężczyźni też przy nas bardziej się „prężą” wtedy, czują się męsko. Weszliśmy w erę wodnika, to jest czas kobiet, czas wspierania, działania z przestrzeni serca, nie walczymy czy nie konkurujemy już z mężczyznami, lecz mamy z nimi współżyć, być w przepływie, harmonii i równowadze, wspierać się, budować świadome społeczeństwo, by mieć lepsze jutro i życie w lekkości.
Nie każdy jest zainteresowany jogą czy medytacją, za to, jak najbardziej pragnie większego spokoju w życiu. Jak możemy zadbać o równowagę psychiczną w najprostszy możliwy sposób? Jak osiągnąć tytułowe życie w lekkości?
Najprostszą metodą według mnie jest kontakt z naturą, spędzanie wolnego czasu w sposób, jaki najbardziej lubimy np. spacerując, kontemplując przyrodę, świat, jaki nas otacza. Wystarczy sam spacer po parku i zachwyt nad liściem, kwiatem, drzewem. Poza tym róbmy ogólnie to, co sprawia nam przyjemność: malowanie, taniec, jazdę na rowerze, czytanie książki, słuchanie muzyki, robienie na drutach.
Całe życie może być medytacją i wszystko, co robimy można tak traktować. Należy tylko wykształcić uważność na codzienność. Nawet w zmywaniu naczyń, prasowaniu można odnaleźć spokój, jeśli tylko uda nam się połączyć ze sobą, nie dać się wciagnąć w kołowrotek myśli. Być tu i teraz.
Jak Twoje życie zmieniło się od ukończenia Szkoły Liderek? Jakie masz plany?
Szkoła Liderek to był pierwszy krok, od tamtej pory jestem nieustannie na drodze rozwoju osobistego i duchowego. Po Szkole zaczęłam organizować różne warsztaty, spotkania, konferencje, aktualnie też niektóre prowadzę. Rok 2019 i 2020 to też rok dalekich podróży i zmiany przekonania co do przywiązywania się do miejsca. Otworzenie się na świat, nieograniczanie się w marzeniach, to też łączy się z moim życiem w lekkości.
Założyłam fanpage’a oraz stronę www.zyciewlekkosci.pl. Obecnie z racji pandemii ciężko cokolwiek zaplanować, ale mam kilka pomysłów na jesień. Aktualnie interesuje mnie tantryczna ścieżka, praca z ciałem, prowadzę medytacje dynamiczne. Pracuję też indywidualnie z kobietami. Chcę wyjść z pewnymi propozycjami do firm i większych biznesów. Pojawiła się też możliwość organizacji warsztatów na pięknej, magicznej wyspie Teneryfie, także plany są bajeczne
Wywiad przeprowadziła Katarzyna Dziubałka – właścicielka Szkoły Liderek
Marta Skrok
Absolwentka VIII Szkoły Liderek, Alchemii Życia w Manaya’s Healing u Mara Manaya (Marta Jezierska), Trenerka metody GOŚĆ – GŁOS, ODDECH, ŚMIECH, CISZA w Akademii Radosnego Życia oraz Absolwentka kursu MBSR mindfulness. W 2018 roku zorganizowała Konferencję Smakuj Życie z Beatą Pawlikowską, w której udział wzięło blisko 200 Kobiet.